
Jako, że żadnej pracy się nie boję, jak moja cudna idolka P. Kwiatkowska w jednym z filmów, podjęłam wyzwanie.
Rozłożyłam puzzle po pokoju i balkonie, oszlifowałam, bardzo profesjonalnie, gąbką do szlifowania i (!) pilnikiem do paznokci, w miejscach o utrudnionym dostępie. Panowie, którzy aktualnie remontowali elewacje, musieli mieć ubaw na mój widok i moich profesjonalnych narzędzi ... Nota bene, spodobało mi się szlifowanie na tyle, że na urodziny zażyczyłam sobie szlifierkę.
Pomalowałam. Mogę szczerze polecić farby do surowego drewna firmy Liberon - Bloom. Kryją jak potrzeba, chcesz słoje, masz słoje, chcesz mocno kryjącą, nie ma sprawy. Nie bawisz się w lakiery i inne cuda. No chyba, że chcesz by powierzchnia była jedwabiście gładka. Bo faktem jest, że farba pozostawia szorstką powierzchnię, ale o taki efekt dokładnie mi chodziło!!! Ach, złapałam bakcyla!

Kupiłam szarą surówkę (18 zł za m). Wyhaftowałam napis (nie liczę ile poszło nici, ale szpuleczka moich ulubionych kosztuje 12 zł). Obszyłam białą wypustką i wszyłam 1m zamka ukrytego w niej.
Cieszyłam się jak dziecko, jak wszystko wyszło po mojej myśli. W między czasie, Pan Borsuk pomalował przedpokój, na piękny, szaro-niebieski kolor. Teraz przedpokój wspólnie cieszy nasze oczy. Nic niby specjalnego. Nic wysokobudżetowego. Jedynie chęć, para rąk i to wszystko, by odmienić nudne wnętrze. Teraz wchodząc do domu, robi się tak strasznie miło... Witam w domu, moim domu...
Tutaj reszta zdjęć
Ławka jest świetna! Zawsze taki chciałam mieć właśnie w przedpokoju, ale jak na razie nie mam zupełnie miejsca na nią. Gratulacje!
____________________________
Pozdrawiam serdecznie, Ada!
http://hafciarkablog.blogspot.com/
Dziękuję! Ps, ja teraz nie mam miejsca na szafę...