Wstyd! Tak do siebie powiedziałam, gdy odkryłam, że stopka do podwijania JEDNAK działa. Moja do niej niechęć była żywiona od bardzo dawna i wiele pejoratywów padało pod jej adresem. Okazało się, że jednak podwija (!), to nawet elegancko, po wstępnym przejechaniu brzegu owerlokiem. Dlatego falbany zawsze wprowadzały mnie w stan otępienia. Na samą myśl o nich odechciewało mi się wszystkiego. Jednakże śniła mi się poduszka z falbanami właśnie, musiałam się przemóc...
Boże jaki ja dzisiaj miałam power do szycia. Uszyłam te wredne opaski na zasłony, które poszły w try miga. Oprócz haftu,który rzeźbił się całe słownie: trzydzieści siedem minut razy dwa. Jednak nie czekałam aż wystuka wszystkie takty. Wypustkę mogłam już wszyć. Ani się nie spostrzegłam, jak uszyłam obie i to bez żadnych wtop!


Potem wzięłam głęboki oddech i wyjęłam stopkę do podwijania. Skroiłam pasy na falbany i coś tknęło mnie, by najpierw obrzucić brzeg. Wywaliłam lewą igłę z owerloka i dawaj, mym oczom ukazał się śliczny brzeg. Falbany zrobiłam trzy metry w całej mej naiwności, że starczy na dwie poduszki. Potem zaryzykowałam i zmieniłam ustawienia w owerze. Wiem, wiem, żaden wyczyn. Jednak miałam tak dobrze ustawionego, że kombinowanie przy nim rodziło we mnie wiele obaw. Czym rozrechotałam pewną M. Zabrałam się za odszycie ramek, poszło jak z płatka.


Poduszki są dwustronne, dzięki zamkowi wszywanemu w wypustkę. Widziałam tak wykończone w pewnym sklepie, gdzie ceny sięgają zenitu. Zawsze chciałam dojść do takiej perfekcji. Myślę, że jestem chociaż w połowie tej drogi. Zamka nie powinno być widać, jednak całą sprawę pogmatwała falbanka. Muszę jeszcze poćwiczyć, by dogonić perfekcję.

Całość w mym szumnym salonie prezentuje się dumnie. To był bardzo intensywny dzień. Zostawiam Was jeszcze z kilkoma fotkami. Nie było czym zrobić zdjęć, więc są jakie są.

Dobranoc :)
Piękny zestaw i perfekcyjnie uszyty.
Pozdrawiam słonecznie.