Jak powstają rzeczy, które szyję? Sama nie wiem. Większość to impuls. Wszystko zaczyna się od materiału. Wystarczy , że trafię do sklepu z materiałami. Wtedy przeżywam rozterkę, bo wykupiłabym wszystko. Na szczęście noszę w kieszeni "zdrowy rozsądek" w postaci wyliczonych pieniędzy... Kupuję materiał, przynoszę go do domu i... Zapał pada. Biorę się za dekatyzowanie, składam go pięknie, głaszczę (stuknięta (!)) i dumam...
Nagle spotykają się te dwie grzechoczące w mojej głowie synapsy i EUREKA! nagle powstaje plan : "Uszyję to, to , i jeszcze to , wyhaftuję to i tamto" i ... trza się brać do spania... Dzień pierwszy mija bezpowrotnie a ja mam: materiał i pomysł i brak czasu... Dnia następnego przybiegam po pracy do domu i biorę się za obowiązki kury domowej, ale czas przy serialach jest mój (tak sobie przynajmniej zakładam). Ruszam, wyciągam materiały , rzucam je na stół i kroję, haftuję biorę się za szycie i ... trzeba zmienić bębenek, a to nożyczki gdzieś posiałam, a to fizelina się przede mną schowała i znowu mija kolejny dzień, a ja nie mam nic... Trzeciego dnia finalizuję projekt o ile wcześniej szlag mnie nie trafił... Potem pakuję to wszystko pięknie i moje wypociny jadą do Ciebie, mam nadzieję, że się spodoba... Pozdrawiam K
Tu miało być zdjęcie mojego bałaganu, ale gdzieś się zapodziało...