Jesień jesień jesień ach to Ty" Śpiewał Marek Grechuta...
Tak, zaczęła się pięknie, słońcem i złotymi, szeleszczącymi liśćmi. Torby letnie trzeba było schować...Delikatnie obchodząc się z moją maszyną, po ostatnich ekscesach, uszyłam z cienkiego filcu torbę - duuużą, by móc zmieścić wszystkie moje niezbędniki. A propos, czasami się zastanawiam, dlaczego Pan Borsuk nie nosi torby - jak on sobie radzi? Jak sobie radzą mężczyźni bez toreb, gdzie oni "to wszystko" mieszczą. Acha oni przecież nie noszą "tego wszystkiego" ze sobą... Wracając do torby, jest z brązowego filcu, ma podszewkę , dwie kieszenie NA ZAMEK- jestem z nich dumna, to moje pierworodne kieszenie na zamek. Uszy uszyłam, ale nie omieszkam ich wymienić na jakieś piękne, o ile się o nie potknę w jakimś sklepie internetowym. Wyhaftowałam pawia, tak...duma mnie rozpiera, pewnie podprogowo go wybrałam (haha)... Oczywiście, że nie ręcznie! Chociaż pewnie doprawiłabym sobie pawie pióra, gdybym wyhaftowała go ręcznie ...